Jak się rozwijam: Tess Ulvesund, założycielka Wellness by Tess

Tess Ulvesund jest założycielką firmy produkującej surowe przysmaki Wellness by Tess. Firma ta produkuje oszałamiający wachlarz "Niewiarygodnie Niegrzecznych" smakołyków, które osiągają ten rzadki rezultat, że są zarówno naprawdę zdrowe, jak i niesamowicie pyszne.

Tess początkowo zaczynała od robienia kulek błogości w swojej domowej kuchni, zanim jeszcze stały się one modne. Teraz, po ośmiu latach, smakołyki Wellness by Tess są dostępne w kawiarniach, restauracjach i sklepach na terenie całej Australii. Wystarczy jeden kęs trufli proteinowej lub solonego karmelu i od razu wiadomo, dlaczego firma tak szybko się rozwinęła. Mimo to Tess wydaje się być szczęśliwie zaskoczona sukcesem, który ją spotkał. "Po prostu chodziłam z moimi kulkami i bardzo szybko się rozrosły" - śmieje się. "Po prostu podchodzę do tego dzień po dniu, tydzień po tygodniu". Jej zrelaksowane podejście jest niesamowicie odświeżające i potwierdza ciężką pracę i pasję wkładaną w ten biznes każdego dnia. Rozmawialiśmy z Tess o tym, jak rozwijać firmę bez kompromisów w kwestii jakości i co tak naprawdę oznacza dziś wellness.

Co było inspiracją do stworzenia Wellness by Tess? Jak to się wszystko zaczęło?
Wellness by Tess było początkowo blogiem o zdrowym stylu życia. Pracowałam wtedy w finansach, więc był to dla mnie sposób na uwolnienie kreatywnych pomysłów. Pisałam o przepisach paleo, poradach treningowych i wszystkim, co tylko było pod słońcem. Trochę się tego nazbierało. W tym czasie zdiagnozowano u mnie problemy autoimmunologiczne - moje ciało postrzega niektóre narządy jako obce, więc zaczyna je odrzucać. Musiałam trochę uważać na to, jak prowadzę swoje życie. W mojej rodzinie zawsze dużo piekliśmy i nie było mowy o tym, żebym przestała jeść smakołyki. Jakieś osiem lat temu zaczęłam przyrządzać w domu naprawdę zdrowe smakołyki. Chyba rozeszła się wieść po mieście i zaczęłam zaopatrywać wiele kawiarni, ale nigdy nie postrzegałam siebie jako piekarza!

Pamiętam, że w tamtym czasie musiałam złożyć pierwsze zamówienie hurtowe dla hurtowni ekologicznej i skończyło się na tym, że miałam cały garaż pełen orzechów i kakao. Mój ówczesny chłopak powiedział: "To będzie tu siedzieć przez lata, musisz zwiększyć produkcję". Zaczęłam więc trochę dzwonić do ludzi, chodziłam z jajami i bardzo szybko się to rozrosło. Musiałem wynająć komercyjną kuchnię i zatrudnić kilku pracowników, a potem wszystko się rozkręciło.

Musiałeś być jednym z pierwszych zwolenników trendu bliss ball, prawda? Teraz jest ich mnóstwo, ale jeszcze osiem lat temu byłaby to nowość.
Zdiagnozowano mnie w 2010 roku, więc wtedy zaczęłam się temu przyglądać. Doskonale pamiętam, jak po raz pierwszy wpisałam w google hasło "bliss ball" i nie wiedziałam, co tam znajdę! Zaczęłam robić kulki w domu i po prostu bawić się różnymi pomysłami. Zdecydowanie byłem jednym z pierwszych, a potem pojawiło się wiele firm, co jest dobre i złe - zależy, jak na to spojrzeć.

Czy nadal sprzedajesz oryginalne kulki, które zrobiłaś?
Tak! Trufla proteinowa - to właściwie pierwsza kulka, którą zrobiłam. Od tamtego czasu została trochę zmodyfikowana, ale ta była oryginalna i nadal trzymam ją blisko mojego serca.

W którym momencie zdałeś sobie sprawę, że Twoje hobby może przerodzić się w biznes?
Myślę, że stało się to dość szybko. Nigdy nie wyruszałam z zamiarem założenia dużego biznesu, wszystko rozwijało się organicznie. Moja siostra Emelie, która jest teraz współwłaścicielką firmy, wyrywała sobie włosy z głowy, gdy tylko próbowała rozmawiać ze mną o prognozowaniu. Nie przywiązuję zbytniej wagi do liczb, a kiedy zaczynałam, traktowałam je dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Zawsze szukamy nowych możliwości i staramy się zorientować, w jakim kierunku zmierza rynek, ale mamy też szczęście, że tak wiele spraw napływa do nas. Pozwoliliśmy firmie rozwijać się tak, jak sama tego chciała. Nigdy nie prowadziłem agresywnej sprzedaży, nie potrzebowałem inwestorów ani niczego podobnego. Myślę, że miałam dużo szczęścia, znalazłam się we właściwym czasie i miejscu, miałam też fenomenalnych klientów, którzy wspierali Wellness by Tess przez cały ten czas. Myślę, że pomogła mi również umiejętność nawiązywania kontaktów.

Często zdarza się, że kiedy firma się rozwija, musi iść na kompromis w kwestii jakości produktów. Jednak Twoje produkty nadal zawierają dobre składniki i nie mają żadnych dodatków - jak udaje Ci się to utrzymać?
Trafiłeś w sedno. Kilka lat temu miałem takie doświadczenie, kiedy chciałem, aby produkty były wytwarzane w innym miejscu. Wysłałem swój przepis do producenta, aby sprawdzić, czy jest w stanie go wyprodukować. Kiedy otrzymałam produkt z powrotem, prawie się popłakałam. Nie był taki, jak wtedy, gdy robiłam go własnoręcznie. Jest to więc coś, czego bardzo pilnujemy, aby nie stracić jakości i integralności w miarę zwiększania skali działalności. Myślę, że udało nam się to dobrze utrzymać.

Macie tak ciekawe składniki w swoich surowych przysmakach, co jest obecnie Waszym ulubionym?
Myślę, że najciekawszą rzeczą jest poznawanie superfoods - zwłaszcza gdy dodają one pewnych smaków. Na przykład w karmelowych przysmakach uwielbiam dodawać korzeń mesquite. Nadaje on smak solonego karmelu. Jest wiele takich superfoods, których używamy, aby nadać im wyjątkowy smak, wyróżnić je i sprawić, że będą smakować tak, jak chcemy.

Jaka jest najlepsza i najgorsza rzecz w prowadzeniu własnej firmy?
Wiesz co, odpowiedź jest taka sama - to ludzie. Najlepszą rzeczą w prowadzeniu naszej firmy jest to, że mogę przebywać z ludźmi, co uwielbiam. Ale najtrudniejszą rzeczą jest bycie liderem i odpowiedzialność za pracowników. Uwielbiam nasz zespół, ale kiedy zatrudniasz pracowników, to nie tylko przyjmujesz dobrych pracowników, ale bierzesz na siebie całą odpowiedzialność, która wiąże się z zapewnieniem im szczęścia i opieki. Łatwo jest utknąć w codziennej pracy administracyjnej. Chciałabym móc pracować nad swoją firmą, a nie w niej, co jest trudne dla każdego właściciela małej firmy. W miarę jak się rozwijamy, wprowadzamy coraz więcej systemów i procedur, które ułatwiają codzienną pracę, ale to chyba moja największa bolączka.

Częściowo powodem, dla którego założyłaś Wellness by Tess, była chęć zachowania dobrego samopoczucia, więc jak powstrzymujesz się przed tym, by wymagania biznesu nie wpływały na Twoje zdrowie?
Właśnie zachorowałam na najgorszą grypę, zazwyczaj nigdy nie jestem chora, ale tym razem naprawdę mnie dopadła! Ale to bardzo dobre pytanie. Myślę, że ostatecznie zdrowie i dobre samopoczucie zależy od tego, jak cenisz siebie. Nie należę do osób, które bardzo się stresują, potrafię postawić sobie barierę. Zawsze uważałam, że nawet gdyby ten biznes upadł, jestem bardzo wdzięczna za to, czego mnie nauczono, więc nie pozwalam, aby mnie to dopadło. Więc to jest numer jeden. Po drugie, uważam, że kiedy pracujesz w branży wellness, masz szansę być jej częścią. Na przykład, obecnie ćwiczę CrossFit trzy dni w tygodniu i robię to za każdym razem, gdy jestem w pracy. W ten sposób jestem częścią społeczności. To także ważny punkt sprzedaży, jeśli chodzi o bycie sprawnym i zdrowym, a także dobry sposób na nawiązywanie kontaktów z ludźmi. Najważniejsze jest jednak to, że nie daję się ponieść biznesowi. Traktuję ją poważnie, ale nie daję się jej zdominować - nie stresuję się nią zbytnio.

Masz teraz rocznego synka - jak udaje Ci się pogodzić macierzyństwo z prowadzeniem firmy?
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy było kilka momentów, kiedy naprawdę brakowało mi pracy. Czułam się winna, bo nie chciałam nie cieszyć się każdą chwilą bycia matką. Ale myślę, że to jest coś, przez co wszyscy przechodzą, kiedy mają pierwsze dziecko. Kim jestem, jaka jest moja rola, kim są moi przyjaciele". Każdy jest inny pod tym względem, a dla mnie było to znalezienie równowagi między pracą nad drugim dzieckiem, czyli moim biznesem, a czasem spędzonym z Lumi. Najtrudniejsze jest to, że nie chcę być z dala od mojej córki, ale udało mi się znaleźć równowagę. Jestem bardzo obecna, gdy jestem z nią. Kiedy jestem w domu, wyłączam telefon, bo nie chcę przy niej rozmawiać. Myślę, że od razu to wyczuwają.

Jak wygląda dla Ciebie dzień wolny od pracy?
Szczerze mówiąc, nie sądzę, abym kiedykolwiek miała wolne. Chociaż, jako że dorastałam w Szwecji i uwielbiam szwedzką równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, moja siostra Emelie i ja mamy dość płynne podejście do pracy. Obie mamy małe dzieci i czasami zabieramy je razem, gdy my pracujemy. Jedna z nas zabiera dzieci, podczas gdy druga prowadzi konferencję telefoniczną, a potem wszyscy idziemy się pobawić do parku, zanim się zamienimy. Jednak w dni, kiedy jestem sama z Lumi, staram się być z nią bardzo aktywna, dużo przebywamy na świeżym powietrzu i gotujemy w domu. Jest jeszcze dość mała, więc śpi kilka razy w ciągu dnia. To było dla mnie pewnym szokiem, gdy zostałam matką - jest się tak przywiązanym do domu. Przed urodzeniem dziecka każdy opisałby mnie jako "zawsze w ruchu". Natomiast gdy tylko urodziłam Lumi, byłam bardzo przywiązana do domu. Teraz spędzam dużo czasu w gniazdku, co jest cudowne. To największa zmiana, odkąd zostałam mamą.

Jesteś bardzo zanurzona w świecie wellness, czy są jakieś trendy, które zauważyłaś?
Myślę, że moja osobista podróż odzwierciedla to, jak w pewnym sensie wygląda branża wellness. Kiedyś porównywałam swoje zdrowie do tego, ile kilogramów miałam na sztandze. Im cięższa była sztanga, tym sprawniejsza i zdrowsza byłam. Niedawne narodziny dziecka zmusiły mnie do ponownego przemyślenia tej kwestii. Zdrowie to nie tylko zdrowie fizyczne - to także zdrowie psychiczne, to umiejętność cofnięcia się i zadbania o siebie. Jedną z rzeczy, którą wyniosłam z branży wellness, jest to, że zdrowie psychiczne, fizyczne i emocjonalne są ze sobą powiązane. Kiedyś postrzegałam wellness jako prężenie muskułów, teraz natomiast jest to bardziej zdrowe podejście. Jest ono nieco bardziej przyziemne. Myślę, że tak musiało się stać.

Co czeka nas w najbliższym czasie w Wellness by Tess?
Wprowadzamy na rynek produkty w opakowaniach, co będzie bardzo ekscytujące. Ogólnie rzecz biorąc, zawsze myślimy o tym, jak kształtować naszą markę i upewnić się, że jesteśmy na bieżąco z trendami dotyczącymi zdrowych smakołyków. Gdziekolwiek nas to zaprowadzi, tam zamierzamy podążać dalej".

Z asortymentem smakołyków Wellness by Tess można zapoznać się tutaj i obserwować ich pyszne aktualizacje na Instagramie. Zdjęcie autorstwa Sam Riles Photography.

Autor

Małgorzata Ochocka

Redakcja dabrowskiejdieta.pl

Zobacz również

Komentarze (0)

Zostaw komentarz

E-mail: kontakt@dabrowskiejdieta.pl

Witaj na naszym blogu żywieniowym! Sprawdź nasze artykuły i porady dotyczące zdrowego odżywiania i zdrowych nawyków żywieniowych, a także wszelkiego rodzaju diety i porady zdrowotne. Zapraszamy do lektury!